Odbywając praktykę w domu dziecka na Krakowskim Kazimierzu w poniedziałkowe wieczory lubiłem pójść na Mszę Świętą do kościoła Bożego Ciała. Coś mnie wewnętrznie zachęcało bym tam co tydzień tam przychodził. Po Eucharystii była odmawiana litania do bł. Stanisława Kazimierczyka. Nie znałem jego biografii, ale z chęcią modliłem się do Boga za jego wstawiennictwem. Poszedłem za natchnieniem serca. Jakieś wewnętrzne pragnienie przybliżało mnie do postaci błogosławionego. Wcześniej nic o nim nie słyszałem, bo pochodzę z Poznania i słabo znałem Kraków.

Po roku praktyki na chwilę opuściłem to miasto, ale co poniedziałek wieczorem odmawiałem litanię do błogosławionego Stanisława. Wróciłem do Krakowa, bo tu poznałem moją żonę, i zamieszkałem. Nadal co poniedziałek odmawiałem modlitwę do błogosławionego, w sumie nie wiedząc czemu i bez specjalnej prośby, tak po prostu modliłem się. Ponieważ pracowałem na zmiany i doszły liczne obowiązki, nie zawsze mogłem być w poniedziałek w kościele Księży Kanoników.

Pewnego dnia Ksiądz Proboszcz z mojej parafii zaproponował mi bym został nadzwyczajnym szafarzem Komunii Świętej. Była to niedziela, odpowiedziałem, że przemyślę tę sprawę. Następnego dnia, w poniedziałek rano podczas modlitwy do bł. Stanisława powróciła myśl o szafarzu. Zawierzyłem mu swoją decyzję.

Ucieszyłem się gdy dowiedziałem się, że zostanie on kanonizowany, jeszcze większa radość była we mnie, kiedy dowiedziałem się, że zostanie on patronem nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej w archidiecezji krakowskiej. Teraz już wiem, czemu to on zainteresował się mną i wyjednał mi u Boga tę zaszczytna łaskę bym niósł tak jak on, Komunię Świętą chorym i pomagał rozdawać ją kapłanom w czasie Eucharystii.

Adam Kujawa